Forum Młodzieży Bydgoszcz

Stowarzyszenie Udarowcy – Liczy się Wsparcie uczestniczyło w XI Forum Nauki i Zdrowia dla uczniów bydgoskich szkół ponadgimnazjalnych. Wydarzenie zorganizowane zostało w marcu 2014 roku przez V LO w Bydgoszczy. Głównym celem forum było poszerzanie wiedzy na temat rozwoju badań w zakresie nauk biologicznych i medycznych oraz integracja młodzieży ze środowiskiem naukowym regionu. Sebastian Szyper, Prezes Stowarzyszenia, wygłosił w trakcie spotkania wykład na temat szeroko pojmowanej profilaktyki pierwotnej i wtórnej udaru mózgu. . Prelekcja poruszała również liczne zagadnienia dotyczące edukacji i pierwszej pomocy.

Czas jest śmiertelnie ważny

Z okazji Światowego Dnia Udaru Mózgu 30 października 2014 z inicjatywy „Stowarzyszenia Udarowcy – liczy się wsparcie” Pasaż Wiecha – jeden z głównych deptaków w Warszawie – zmienił się w „ul. Udarową”, a ustawiony pod tym wyjątkowym adresem tor wrotkarski w rekordowym tempie pokonał Zbigniew Bródka – Mistrz Olimpijski i zdobywca Pucharu Świata w łyżwiarstwie szybkim na dystansie 1500 m.

Celem wydarzenia było zwrócenie uwagi na znaczenie szybkiej pomocy i hospitalizacji w przypadku wystąpienia objawów udaru mózgu oraz niezwłoczne rozpoczęcie kompleksowej rehabilitacji chorego. Akcja spotkała się z bardzo dużym zainteresowaniem mediów. Wzięli w nim udział m.in. dziennikarze reprezentujący TVP1, TVP2, TVP Info, Polsat, Polsat News, Polskie Radio Jedynkę i Czwórkę, Radio WAWA, Radio Kolor, Radio Dla Ciebie oraz Polską Agencję Prasową.

Happeningowi towarzyszyły także rozmowy w studio telewizji śniadaniowej „Pytanie na śniadanie” oraz w studio Polsat News. W związku z wydarzeniem powstało 15 materiałów telewizyjnych i 8 audycji radiowych o łącznym dotarciu do blisko 11 500 000 widzów i słuchaczy. Pojawiło się także 36 publikacji w mediach internetowych.

Ich łączne dotarcie to ponad 13 500 000 unikalnych użytkowników.

Przejazd rowerowy

17 maja 2014 r. w ramach Europejskiego Dnia Profilaktyki Udarowej odbył się masowy, turystyczny przejazd rowerowy z Bydgoszczy do Ostromecka. Przejazd miał na celu propagowanie aktywnego trybu życia jako metody prewencji udaru mózgu oraz promocję wiedzy na temat profilaktyki pierwotnej i wtórnej, a także leczenia udarów mózgu. Cała kwota wpisowego została przekazana na rehabilitację i zaopatrzenie dla podopiecznych Stowarzyszenia. W przejeździe wzięło udział około 400 osób.

Spotkanie prasowe – Lublin 2013

25 września 2013 roku w Lublinie odbyło się spotkanie prasowe „Udar mózgu – sytuacja w województwie lubelskim” zorganizowane przez Stowarzyszenie Udarowcy – Liczy się wsparcie.

W województwie lubelskim leczenie trombolityczne prowadzone jest w ponad 10 ośrodkach. Są to placówki w Lublinie, Kraśniku, Krasnymstawie, Lubartowie, Radzyniu Podlaskim, Łukowie, Chełmie i Zamościu. Czas odgrywa kluczową rolę dla pacjentów po udarze. Dlatego podczas spotkania głos zabrała dr hab. n. med. Anna Szczepańska-Szerej – Ordynator Oddziału Udarowego w Klinice Neurologii, która przedstawiła epidemiologie i dostępność terapii w województwie lubelskim oraz przedstawiła nowoczesne metody leczenia udaru niedokrwiennego mózgu. Im szybciej chory otrzyma dostęp do kompleksowej rehabilitacji tym większe są jego szanse na powrót do zdrowia o czym apelowali przedstawiciele Stowarzyszenia. Po raz pierwszy w województwie lubelskim przedstawiono cele i zadania Stowarzyszenia, ktorego celem jest edukacja w zakresie tematyki udarów mózgu i prewencji chorób układu krążenia oraz udzielanie specjalistycznej pomocy w leczeniu i fizjoterapii osób przewlekle chorych i niepełnosprawnych, zwłaszcza z powodu chorób neurologicznych. Stowarzyszenie pragnie upowszechniać w społeczeństwie wiedzę odnośnie czynników ryzyka, objawów udaru mózgu oraz zasad udzielania pierwszej pomocy.

W spotkaniu prasowym wzięli udział przedstawiciele następujących mediów:

-PAP

-Polskie Radio Lublin

-Akademickie Radio Centrum

-Radio Złote Przeboje Lublin

-Dziennik Wschodni

-Nowy Tydzień

Linki:

http://moje.radio.lublin.pl/masz-nadcisnienie-strzez-sie-udaru.html

Światowy dzień udaru 2011

29 października 2011 w ramach Światowego Dnia Udaru Mózgu roku odbyła się pierwsza w Polsce akcja edukacyjno-profilaktyczna „Zapobiegamy udarom”. Cały program obejmował 7 miast w Polsce były to: Katowice, Łapy, Konin, Lublin, Jelenia Góra, Dąbrówka Ług, Resko

W ramach ogólnopolskiej kampanii pacjenci mieli możliwość uzyskania informacji na temat czynników ryzyka udarów mózgu, zasad profilaktyki i rozpoznawania udarów mózgu. Ponadto we wszystkich placówkach medycznych była możliwość bezpłatnej konsultacji lekarskiej, a także pomiaru poziomu ciśnienia tętniczego, cholesterolu i trójglicerydów.

Alert Udarowy

ALERT UDAROWY został ogłoszony z okazji Światowego Dnia Udaru Mózgu, który przypada na 29 października, i jest jednym z projektów ogólnopolskiej kampanii społecznej STOP UDAROM.

Historia Violi



Długo mi zeszło abym podzielił się z osobami które dotknęła ta choroba. Otóż w 2009 r. w listopadzie doznałem udaru pnia mózgu z następowym Zespołem Wallenberga ,prawej strony. Byłem w takim stanie że…

Zachorowałam 6 stycznia 2001 roku w Wilnie, gdzie akurat tam przebywałam.

Obudziłam sie rano i mówię do męża: zabierz swoja rękę spode mnie, bo chce wstać, a on na to: to nie moja, a twoja ręka. No to ja mówię: g….pi jesteś, jakby była moja, to bym ja czuła. Zrozumiał  wtedy, że coś jest nie tak i zadzwonił po Pogotowie, które przyjechało dość szybko i zabrało mnie do Szpitala Uniwersyteckiego w Wilnie.

Podczas jazdy karetką straciłam przytomność, której nie odzyskałam  przez pięć kolejnych dni. Chciałabym podkreślić, że w tym czasie mój mąż nie odchodził od mojego lóżka i spał z głową na szafce szpitalnej, a w między czasie biegał za lekarzami, chcąc dowiedzieć sie co właściwie sie stało. Lekarze mieli duży problem, bo ze wszystkich badań wynikało, że jestem okazem zdrowia. Dopiero tomografia komputerowa wykazała, że w średniej arterii mózgu znajduje sie krwiak o wielkości 4,1×3,5 cm.

Po pięciu dniach odzyskałam przytomność i wcale mi sie to nie spodobało, bo w tym stanie było mi dobrze i błogo. Nigdy w życiu tak nie wypoczęłam. Obudziłam się z całkowitym paraliżem lewej strony ciała. Wszelkie próby posadzenia mnie kończyły sie fiaskiem- nie byłam w stanie  siedzieć. Przewracałam sie jak wanka- wstanka, taka śmieszna zabawka dla dzieci. W tym czasie ja sie śmiałam, a mój mąż płakał.

Na Oddziale Neurologicznym spędziłam 20 dni, po czym zostałam przeniesiona na Oddział Rehabilitacji. Na tym oddziale zauważyłam, że takich ludzi jak ja jest dużo więcej, o czym będąc zdrowa nigdy nie pomyślałam.

Moim pierwszym zwycięstwem było to, ze powiedziałam sanitariuszowi, ktory przyszedl w nocy, że nie chce basenu. Chciałam aby mi pomógł przesiąść sie na wózek i sama pójść do ubikacji (w duchu krzyczałam – hurrraaaa). Nigdy nie zapomnę  wyrazu jego twarzy – tak, nauczyłam sie przesiadać na wózek i poruszac sie na nim przy pomocy prawej ręki i nogi. Rehabilitacja w tym czasie przebiegała bardzo ciężko, ponieważ lewa strona była bardzo boląca. Po miesiącu na tym oddziale ,, bracia litwini,, stwierdzili, ze nic wiecej dla mnie nie mogą zrobić i zostałam wypisana z diagnoza – skazana do końca życia na wózek inwalidzki. W tym momencie powiedziałam do męża: zostaw mnie jeszcze sobie ułożysz życie, a on odpowiedział:  nie ! – dopóki ty będziesz walczyć –  ja będę przy tobie. Odwiózł mnie do Suwałk, gdzie z nadzieja czekały moje nastoletnie córki.

Po kilkudniowym pobycie w szpitalu Suwalskim zostałam przewieziona do Suwalskiego Centrum Rehabilitacji. Cały czas nie tracąc nadziei poddawałam sie wszystkim zaleconym zabiegom, które przede wszystkim oparte były na ćwiczeniach na podwieszkach. ćwiczenia te zwiększały u mnie przede wszystkim spastykę, cóż wierzyłam wtedy, ze tak być musi.

Pobyt w tym ośrodku trwał 1,5miesiąca i żadnej znaczącej poprawy nie było, wręcz przeciwnie zwiększyła się spastyka. Przy wypisie zapytałam panią ordynator, co ze mną będzie dalej? – w odpowiedzi usłyszałam:

Co ma być to będzie.

Teraz z perspektywy czasu zrozumiałam, bo przecież jesteśmy takimi samymi ludźmi, tylko inni nas nie potrafią zrozumieć. Po powrocie do domu popatrzyłam na swoje dorastające dziewczyny i postanowiłam, że nie mogę swoja niepełnosprawnością zmarnować im życia. One muszą pokończyć szkoły i żyć dalej swoim normalnym młodzieńczym tokiem…. Było ciężko, a nawet bardzo ciężko. Wszystkie czynności samoobsługowe zajmowały mi mnóstwo czasu, a ja jeszcze postanowiłam, ze nadal będę im gotować.

Przy pierwszych naleśnikach zasłabłam, ale wzięłam sie w garść i powoli jakoś poszło. Poza tym dojeżdżałam okresowo na suwalska rehabilitacje, która dodatkowo powiększała mi swastykę. Ponadto „jego wysokość ZUS” odmówił mi przyznania renty, bo jeśli między ustaniem zatrudnienia ,a zachorowaniem minęło więcej jak 18 miesięcy, to renta sie nie przysługuje(ale to jest oddzielna historia)

Po dwóch latach wstałam z wózka i okazało się, ze mogę jeździć na turnusy rehabilitacyjne – huuuurrrraaaa.

Zaczęłam poznawać nowe metody rehabilitacji, cudownych oddanych swojej pracy ludzi i innych nieszczęśników takich jak ja będących czasem w dużo gorszej sytuacji. Po czterech latach od wystąpienia udaru ,, biegając po necie znalazłam stronę kliniki rehabilitacji w Bydgoszczy, a na niej fotografie pana profesora Talara. Popatrzyłam  głęboko w jego oczy i pomyślałam sobie fajny gościu, co mi szkodzi. Napisałam do niego list polecony, w którym opisałam swój przypadek z zapytaniem: Czy mam nadzieje na lepsze życie? – cuda zdarzają sie codziennie, u mnie też. Po dwóch miesiącach dostałam zaproszenie do kliniki na czterotygodniowy pobyt.

W klinice okazało się, ze przy pomocy metody PNF mogę zrobić mostek- ja mostek? Początkowo nie wierzyłam. Uświadomiłam również sobie, ze PNF jest to jedyna słuszna metoda w moim przypadku. Co prawda profesor  wyrzucił mnie po 3 tygodniach za to , ze notorycznie nie było mnie na obchodzie porannym. Nie było mnie, bo w tym czasie miałam basen, który dla mnie był ważniejszy. Pobyt w klinice uświadomił mi, ze WYGRAŁAM Z UDAREM.

Fakt rękę mam niewładna, nogę sztywną, ale w domu jestem samodzielna i poruszam sie bez laski. Leżałam na sali z dwiema ślicznymi dziewczynami: Kasia 21lat i Paulina 20 lat. Paulina wybudzona ze śpiączki bez żadnych funkcji ruchowych i Kasia sparaliżowana obustronnie przez zatrzymanie akcji serca, mimo wszystko ich matki codziennie ciągały je na rehabilitacje i zabiegi z fizjoterapii.

Napatrzyłam się też na innych pacjentów z uszkodzonym mózgiem i doszłam do wniosku, że naprawdę mi sie poszczęściło. Poza tym każdy człowiek jakiegoś ,,robaka,, ma w sobie, który nie od razu jest widoczny. Teraz juz nie muszę sie malować przed wyjściem i tak wszyscy na mnie patrzą teraz można powiedzieć prowadzę zwykle życie. Niestety nie jeżdżę juz na rehabilitacje.

NFZ już mi odmówił leczenia, a złote zapasy juz sie skończyły. Ćwiczę sama w domu tyle ile mogę. Poza tym prowadzę  dom, sprzątam, gotuję. Niedawno urodziła mi sie wnuczka – jestem babcią, życie toczy sie dalej.

Moje życiowe motto po udarze: „Masz siłę, masz wiarę ,nie poddaj się! Nie żyjesz za karę”

Historia Grzegorza


Długo mi zeszło abym podzielił się z osobami które dotknęła ta choroba. Otóż w 2009 r. w listopadzie doznałem udaru pnia mózgu z następowym Zespołem Wallenberga ,prawej strony. Byłem w takim stanie że…

Nazywam się Grzegorz mam 43 lata { żona i córka }mieszkam w Rzeszowie .W dniu 15-10-2002 w dniu ósmej rocznicy mojego ślubu wstałem jak co dzień około 6:30 przygotować się do pracy {w Banku} pierwsza moja czynność to poranne golenie .I w łazience przed lustrem nagle poczułem że robi mi się dziwnie tzn. słabo więc chciałem przysiąść na rogu kabiny prysznicowej która się za mną znajdowała i … więcej nie pamiętam obudziłem się w szpitalu gdzie była przymnie moja żona więc pierwsze pytanie gdzie ja jestem i co tu robię . Zona powiadomiła lekarza że się obudziłem dopiero potem się dowiedziałem że miałem operację głowy polegającą na klipsowaniu tętniaków .

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Lekarz zaczął mnie badać {testować ,czy widzę czy słyszę ponieważ rokowania były że mogę nie mówić nie słyszeć nie widzieć i w ogóle że to cud bo miałem wylew czwartego stopnia w skali pięciostopniowej czyli byłem jedną nogą u Św. Piotra . może dość straszenia , najgorsze wtedy dla mnie było to że miałem całkowity niedowład lewej strony { lewa ręka i noga się nie ruszała }muszę dodać że jestem osobą leworęczną i dla mnie to był dramat że mogę nie chodzić.

na trzeci dzień po operacji przyszła do mnie rehabilitantka przykręciła mi do łóżka pedały i kazała ćwiczyć ja oczywiście ruszałem tylko prawą nogą a lewa była nieczynna .Później po około tygodniu przenieśli mnie na oddział rehabilitacji gdzie zaczęły się intensywne ćwiczenia i to dzięki nim mogę dziś znowu cieszyć się życiem .Nie wróciłem do stanu przed wylewem jeśli chodzi o sprawność w stu procentach gdyż mam problemy z pisaniem { straciłem precyzję w pisaniu} proszę nie mylić że zapomniałem pisać.

Co mogę dodać na zakończenie to to że tylko szybka i intensywna rehabilitacja daje rezultaty powrotu do normalnego życia. dla zainteresowanych podaję e-mail gk69@interia.eu

Historia Haliny

Pracowałam w Niemczech pół roku. Wróciłam do domu żeby odpocząć i na czwarty dzień po powrocie położyłam się do łóżka zdrowa obudziłam się w nocy na podłodze…

Pracowałam w Niemczech pół roku. Wróciłam do domu żeby odpocząć i na czwarty dzień po powrocie położyłam się do łóżka zdrowa obudziłam się w nocy na podłodze .Chciałam wstać i położyć się do łóżka ,ale zdziwiłam się bo nie mogłam ruszyć .nogą ani ręką  I tak leżałam 13  godzin .Aż mnie znalazła córka.

Wezwała pogotowie ,zabrali mnie do szpitala w Legnicy gdzie leżałam na oddziale udarowym 3 miesiące. Później była 3 tyg. rehabilitacja. Następnie powrót do domu. A że leżałam w pampersach to córka zabrała mnie do siebie. Byłam u córki 3 miesiące gdzie miałam prywatnie 1 godzinę dziennie rehabilitację. Nauczono mnie chodzić o trójnogu i wtedy postanowiłam wrócić do swojego mieszkania bo bardzo tęskniłam za swoim psem, który w tym czasie był u znajomych.. W międzyczasie  starałam się o wyjazd do  Janowic później do Złotoryi. Tam pani doktor mi powiedziała że lepiej już nie będzie. Odebrali mi wszelką nadzieję że wrócę do zdrowia. Po tych słowach płakałam 2 dni . Podczas rehabilitacji starałam się o rentę ale mi odmówiono. Córka się dowiedziała że jeżeli kobieta ma ponad 20 lat pracy to mi się należy. Dopiero wtedy komisja Lekarska orzekła że jestem całkowicie niezdolna do pracy. Dostałam 1 grupę .Odwoływałam się do Sądu Pracy co trwało ponad rok ale w końcu rentę mi przyznano co prawda tylko na 2lata.

Teraz napiszę jak wygląda mój dzień: wstaję o  godzinie 7 rano bo sąsiad przychodzi wyprowadzić mi  mojego pieska o imieniu Kasia,myję się  i jem śniadanie. Biorę leki później czekam na opiekunkę, która przychodzi przed 8 godz. ubiera mnie,wyszykuje , coś sprzątnie leci do następnej podopiecznej . Ja zostaję sama czekam na przyjazd busa, który zabiera mnie do Ośrodka Dziennego Pobytu gdzie jestem do godz 14 .Później powrót do domu. Moja opiekunka już na mnie czeka rozbiera mnie przygotuje mi kanapki na kolację i śniadanie. .Zrobi co jeszcze ma do zrobienia i idzie do domu Ja zostaję sama albo posiedzę chwilę na komputerze aktualnie się uczę a jak mi się znudzi to idę do swojego pokoiku i oglądam  telewizję . W międzyczasie poćwiczę trochę jem kolację i przygotowuję się do snu .I tak jest cały tydzień . Najgorzej jest w sobotę i niedzielę  sama mogę chodzić po mieszkaniu, ale wyjść z niego sama nie wyjdę potrzebuję drugiej osoby aby mnie sprowadzić po schodach mieszkanie mam na1 piętrze. Tylko zaglądam przez okno jak sobie ludzie spacerują, a ja jestem więźniem we własnym domu.

Zalogowałam się na tą stronę w celu poznania osób, które mają podobną sytuację i nie tylko. Ważne są dla  mnie kontakty z ludźmi. Bardzo Proszę osoby  zainteresowane  wymianą doświadczeń i korespondencji o kontakt ze mną.